Wprowadzenie.


Witaj na początku mojego bloga!
          
           Chciałbym dać do zrozumienia nauczycielom - którzy być może będą to czytać -  że nie powinni w pewien sposób postępować.
         
           Zacznę od początku. Uczęszczam do drugiej klasy pewnego gimnazjum, w którym idzie mi nieźle w nauce. Niestety jest w tej szkole także pewien wuefista, który jest za przeproszeniem najgorszym idiotą. Dlaczego? Śpieszę z wyjaśnieniami! Pewnie wielu z Was po przeczytaniu tego wstępu stwierdzi że jestem kolejnym bezmyślnym głupim gówniarzem - lecz po przeczytaniu tego wpisu i być może następnych przyznasz mi rację.

           Nasz wuefista zmienił się w drugiej klasie. W pierwszej był inny, który był ok. Większość mojej klasy nie lubi piłki nożnej, wolimy jakieś inne gry byle nie to. Niestety u nas w szkoła jest skoncentrowana na piłce nożnej. Z tego powodu podczas lekcji w-f musimy niemal cały czas grać w piłkę nożną. Większość klasy nie umie w to grać, bądź nie lubi (raczej to i to). Nawet jeśli już staramy się udawać że w to gramy żeby mu nie było przykro to i tak nam stawia ocenę niedostateczną. To jeszcze nie wszystko! Każdemu się zdarza nie ćwiczyć na w-f 'ie. Każde nie przygotowanie do lekcji (nie ważne czy to pierwsze czy szesnaste w danym miesiącu) oznacza ocenę niedostateczną. To jeszcze nie koniec! On po prostu nie lubi naszej klasy! Wręcz nienawidzi! Czasem tak okazjonalnie dla zdrowotności wstawia losowej osobie nieobecność nieusprawiedliwioną (w dzienniku elektronicznym to jest taka nadzwyczajna nieobecność zaznaczona czerwonym kolorem, bez możliwości nawet usprawiedliwienia). Wiecie co? Dokładnie! To jeszcze nie wszystkie jego grzeszki. te następne opisze w skrócie - być może kiedyś je rozwinę w kolejnych postach. Nauczyciel wyśmiewa nas obok swojego kolegi (innego nauczyciela). Przykład? Proszę bardzo: Podchodzimy z kolegą do Pana, który siedział na ławce, pytamy co znowu nie pasuje (oczywiście innymi słowami) bo coś powiedział do innego z kolegów, on zaczął się z nas wyśmiewać wręcz wyzywać, a nawet szturchał łokciem drugiego wuefistę i zaczęli się wspólnie śmiać z naszej klasy. To nie było takie śmianie: ha ha żarty ale beka; tylko takie specjalne, wyzywające.


           Kolejne sytuacje opisze w kolejnych postach, ponieważ w chwili obecnej nie mogę sobie przypomnieć dokładnych sytuacji - ale zapewniam jest ich wiele! Do zobaczenia kolejnym razem!
                                                                                                                                       
                                                                                                                                          Pozdrowionka!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sytuacja, do której nie powinno dojść.